Zbigniew Szulczyk SJ – NIEUPORZĄDKOWANE PRZYWIĄZANIA – CO Z TYM ZROBIĆ?

CZYM SĄ NIEUPORZĄDKOWANE PRZYWIĄZANIA

To temat kluczowy w duchowości ignacjańskiej i – co ważniejsze – bardzo życiowy. Czym dokładniej są nieuporządkowane przywiązania wyjaśniają „Ćwiczenia Duchowe” św. Ignacego Loyoli. Przedstawiając to w dużym skrócie „Ćwiczenia” mają pomóc człowiekowi doświadczyć bezinteresownej miłości Boga, co powoduje spontaniczne pragnienie, by na ten wielki dar odpowiedzieć. Tutaj pojawia się jednak problem. Wewnątrz osoby znajduje się coś, co tę spontaniczną odpowiedź blokuje. Człowiek chciałby odpowiedzieć z hojnością Bogu, ale jest jakby przywiązany za nogę do drzewa i więcej niż na 20 metrów nie może odejść.

W hiszpańskim oryginale „Ćwiczeń” św. Ignacy używa słów „afección desordenada”, które są tłumaczone jako „nieuporządkowane uczucie” bądź „przywiązanie”. „Afección” można też tłumaczyć jako „miłość do czegoś” lub jako „upodobanie do czegoś”. Dlaczego więc można się spotkać z przekładem „nieuporządkowane uczucia”? Otóż dlatego, że takie przywiązania odkrywa się właśnie poprzez uczucia. Można to porównać do lekarza, który badając pacjenta dotyka różnych części ciała. Gdy pacjenta coś zaboli to znak,
że głębiej znajduje się jakiś problem – „nieporządek”. Podobnie rzecz się ma z przywiązaniami. Niektóre uczucia pokazują, że w życiu istnieją pewne przywiązania nie pozwalające nam być wolnymi i dyspozycyjnymi wobec zaproszeń Boga – stąd są nazywane nieuporządkowanymi. Oczywiście często odnoszą się do bardzo dobrych i chwalebnych rzeczy, dlatego konieczny jest dobre zrozumienie zagadnienia, bo pokusy w tej materii są bardzo subtelne.

BOGATY MŁODZIENIEC (Mk 10, 17-22) – UCZUCIE WSKAZUJE PRZYWIĄZANIE

Najlepszym obrazem biblijnym pokazującym mechanizm działania przywiązań jest opowiadanie o bogatym młodzieńcu. Był on zafascynowany Jezusem i zapytał Go co ma zrobić, by zostać zbawionym. Jezus mu powiedział, żeby zachowywał przykazania
a następnie sprzedał wszystko co posiada i poszedł za Nim. Na te słowa młodzieniec „odszedł zasmucony”, bo „miał wiele posiadłości”. Zwróćmy uwagę, że u młodzieńca pojawia się smutek, czyli uczucie wskazujące na „przywiązanie”, które nie pozwala mu pójść za Jezusem. Był więc przywiązany jak liną do swojego majątku i nie potrafił go zostawić, czyli po prostu nie był wolny.

Jak widać na powyższym przykładzie, niektóre uczucia są jak boje na wodzie z zakotwiczeniem gdzieś pod powierzchnią – wskazują kierunek, w którym można znaleźć zakotwiczone nieuporządkowane przywiązania. Oczywiście może być wiele boi, mających jedno źródło-zakotwiczenie. Przykładowo, gdyby ojciec wspomnianego młodzieńca rozkazał mu oddać trzecią część majątku, syn zdenerwowałby się. Gdyby też któryś z jego kolegów zażartował „jakby to było, gdyby teraz szarańcza przeszła przez twoje plony” młodzieniec śmiertelnie by się na niego obraził. Dwa różne uczucia wskazują jednak na tak duże przywiązanie do majątku, że młody człowiek nie jest w stanie go zostawić, nawet gdy sam Jezus go o to poprosił. Nie znaczy to, że nie mógłby być zbawiony, bo przecież na pytanie o przykazania odpowiedział pozytywnie. Niemniej, nie był zdolny dać z siebie więcej i odpowiedzieć z hojnością na Boże wezwanie.

PRÓŻNA CHWAŁA ŚW. IGNACEGO

Nieuporządkowane przywiązanie u bogatego młodzieńca było dość łatwo określić. Patrząc na źródło kilku boi wystarczyło zejść kilka metrów pod powierzchnię czystej wody i nazwać to, co się tam znajdowało. Takimi są też nieuporządkowane przywiązania
do innych rzeczy – samochodu, domu, czy osób – do dzieci, przyjaciela etc. Nie zawsze jest to jednak takie proste. Czasem zakotwiczenie jest gdzieś na dnie mętnej od glonów wody, nieraz jeszcze kilka metrów w mule.

Aby pokazać jak takie przywiązania funkcjonują, do czego prowadzą i co z nimi można zrobić najlepiej będzie posłużyć się przykładem św. Ignacego. Sam wielokrotnie pisał o swoim największym nieuporządkowaniu, czyli o pragnieniu „próżnej chwały” (tłumacząc na język współczesny – pragnieniu bycia docenionym). Spójrzmy do czego mogłoby prowadzić, gdyby tego u siebie nie nazwał i nie uporządkował. Najprawdopodobniej podejmowałby takie zadania, które byłyby owszem nawet bardzo trudne, dobre
i wymagające, ale gdzie jednocześnie Ojciec Święty mógłby go docenić, gdzie otrzymałby od króla list z podziękowaniem czy też takie, gdzie współbracia by go chwalili. Wszystko pięknie i oczywiście na większą chwałę Bożą, ale.. nie brałby pod uwagę misji,
w której nie byłby zauważony i doceniony. A może właśnie Bóg by go do takich zapraszał. Nie byłoby więc mowy o szukaniu woli Bożej, tylko o szukaniu siebie przy okazji szukania Boga, czyli nie byłoby w tym wolności.

Z ŻYCIA WZIĘTE

Innym przykładem głębszego przywiązania jest nieuporządkowana potrzeba bliskości. Ktoś może robić wiele dobrych rzeczy, być
z i dla ludzi, ale będzie unikał sytuacji osamotnienia, czy takich, w których mógłby się spotkać z krytyką lub odrzuceniem. Oczywiście wszystko pod płaszczykiem większego dobra i chwały Bożej, bo jakżeby inaczej. Gdyby jednak Bóg taką osobę zapraszał do czegoś, co by wymagało samotności i odrzucenia, to może innym razem…

Zazwyczaj jest tak, że latami krąży się wokół tych głębszych przywiązań. Odkrywa się coraz to nowe boje i kotwice, schodzi przez mętną wodę do dna, a tam jest jeszcze muł. Czasami na modlitwie można mieć doświadczenie ściany, muru, przez który nie można się przebić. Najczęściej wtedy właśnie dotyka się czegoś głębszego i ważnego. Warto to wtedy przemodlić – nie uciekać. Taką boją jest też nierzadko autoerotyzm, na którym często pogrywa zły duch. Ludzie zmagający się z tym problemem z jednej strony często czują bezsilność, z drugiej natomiast ogromne wyrzuty sumienia, które bezlitośnie podsyca zły duch, udowadniając jak jest się słabym, beznadziejnym, grzesznym i dalekim od Boga. Tymczasem autoerotyzm, zwłaszcza po okresie dorastania, często jest znakiem, że w człowieku są pewne napięcia, niezaspokojone potrzeby czy też nieuporządkowania, które w tej formie znajdują ujście. Lepsze jest więc, bez bagatelizowania problemu od strony moralnej, zbadać jego korzenie. Często bowiem, gdy się uporządkuje pewne rzeczy w życiu ten problem mija.

JAK SOBIE Z TYM RADZIĆ?

Warto zwrócić uwagę o czym św. Ignacy piszse w „Ćwiczeniach”. Mianowicie, nie zaleca wypleniać przywiązań, wyrzucać ich
z życia, pozbywać się jak zarazy, ale radzi bardzo mądrze – że należy je uporządkować.

Pomoże nam to zrozumieć pewien obraz. Pewnie nieraz widzieliśmy jak duży pies wyprowadza swoją panią na spacer. Niby
to kobieta trzyma smycz, ale kiedy pies zauważy kota to bez namysłu za nim biegnie, a właścicielka z wrzaskiem za pupilem. Lub też, gdy ktoś rzuci gdzieś kij, to pani za nim – za psem oczywiście. To jest obraz nieuporządkowanych przywiązań. Deklarujemy, że nie chcemy iść tam gdzie nas prowadzą, ale nie jest to takie proste.

Inny obraz przybliża na czym polega porządkowanie życia według św. Ignacego. Ta sama kobieta i ten sam pies, ale teraz to pani wyprowadza psa na spacer. Pies idzie przy nodze, widzi kota, chce się wyrwać ale słyszy „do nogi” i zostaje. Ktoś rzuci kijem, pies chce za nim biec, ale usłyszy „stój” i zaczeka. Z drugiej strony jednak, kiedy pies zostanie spuszczony ze smyczy, wybiega się. Kiedy jednak pani go zawoła – wraca. To jest obraz uporządkowanego życia. Mamy pewne potrzeby, upodobania i „miłości”, ale to nie one mają nami rządzić tylko my nimi. Nie wyrywając ich ani nie niszcząc, ale w mądry sposób dając im przestrzeń. Słowem, chodzi
o wewnętrzną wolność.

Jak więc zacząć? Najpierw takie nieuporządkowane przywiązania trzeba nazwać i zidentyfikować. Zdarza się, że kiedy się je odkrywa i nazywa, szczególnie te głębsze, pojawia się pragnienie, by je usunąć. Efekt jest mniej więcej taki, jak zakręcanie rzeki kijem. Ktoś inny może próbować na rzece postawić tamę, co kończy się w jeden możliwy sposób. Mianowicie przez pewien czas jest dobrze,
po czym rzeka się rozlewa w innych miejscach. Dla przykładu ktoś odkryje w sobie np. nieuporządkowaną potrzebę bliskości. Może wtedy stronić od wszelkiego uznania, docenienia i bliskości z ludźmi, żeby broń Boże nie było śladów nieuporządkowania.

Ignacy jednak mówi „uporządkuj”, czyli przyjrzyj się tej rzece, zobacz w jakim kierunku płynie, może skoryguj jej nurt, zobacz gdzie jej brzegi się sypią i wzmocnij je. W przypadku potrzeby bliskości oznaczałoby to nie unikanie jakiejkolwiek bliskości, bo tego
po ludzku potrzebujemy, ale bycie uważnym, żeby nie pozwolić się manipulować przez tą potrzebę, jak w przypadku psa wyprowadzającego właścicielkę na spacer.

Jak sobie z tym radzić św. Ignacy opisuje dwoma słowami: „agere contra” – czyli „czyń przeciwnie”. Najlepiej obrazuje to drzewo, które jest pochylone w jedną stronę. Trzeba je na siłę przechylić w drugą, aż w końcu będzie stało prosto. Podobnie tutaj, gdy ktoś jest zbyt przywiązany do samochodu, to niech się modli, by wolą Bożą było, aby ten samochód oddał jakiejś fundacji. A gdy już będzie wolny wobec tego, czy ten samochód mieć czy też nie, będzie mógł w wolności rozeznać wolę Bożą. Samochód pewnie będzie miał, ale już w inny, „wolny” sposób.

Nawiązując do głębszych przywiązań, ktoś może mieć nieuporządkowaną potrzebę bycia w centrum i będzie zazdrosny, gdy ktoś inny będzie chwalony a nie on. W sytuacji, gdy kolega z pracy będzie na piedestale, może nawet go oczerniać za plecami. „Agere contra” w takim wypadku polegałoby na tym, żeby wręcz się cieszyć z sukcesu kolegów i szukać okazji do gratulowania im osiągnięć. Z drugiej jednak strony będzie umiał zdrowo się ucieszyć, gdy ktoś go doceni, bo tego też po ludzku potrzebujemy. Obrazem tego jest rzeka, nie należy jej stawiać tamy i zawracać kijem, ale ukierunkować i umocnić brzegi gdzie to jest konieczne. Słowem – uporządkowanie i wolność.

Powyższa refleksja zmierza w sumie do jednej rzeczy – by być wolnym. Być wolnym wobec rzeczy, być wolnym wobec osób – nie przestając ich kochać, a nawet kochając je bardziej – być wolnym wobec własnych głębokich potrzeb po to, by uwrażliwić się na głos Boga w życiu i na to do czego nas zaprasza.

Zbigniew Szulczyk SJ